sobota, 25 lutego 2012

Jak zostać magikiem matematycznym?

 Poproś przyjaciółkę, żeby wykonała proste dodawanie. Nie pozwól na używanie kartki, ołówka czy kalkulatora - działanie musi zostać przeprowadzone w rozumie.

Dodaj 40 do 1000.
Dodaj jeszcze 1000.
Teraz dodaj 30.
Dodaj kolejny 1000.
Teraz dodaj 20.
Dodaj jeszcze 1000.
Na koniec dodaj 10.
Jaki jest wynik?

Przyjaciółka odpowie prawdopodobnie, że 5000. Gratulacje, jesteś magikiem matematycznym bo prawidłowy wynik to 4100. Jeżeli przyjaciółka ci nie wieży niech sprawdzi na kalkulatorze albo liczy tyle razy, aż wykryje swój błąd. ; D
Adidasy na obcasach! <3


1

2

3

4
5

6

7

8
9





Które wam się podobają? Jak dla mnie wszystkie są boskie, ale moje ideały to są buty nr. 15 ; D

sobota, 18 lutego 2012

Jak usprawiedliwić spóźnienie do szkoły?


Byłam już pod samą szkołą, kiedy zauważyłam, że jestem w piżamie. Musiałam wrócić się do domu, żeby się przebrać.

Kiedy weszłam do klasy, pani tam nie było, więc poszłam panią poszukać.


Porwały mnie ufoludki dla swoich celów nadawczych. Trzymały mnie przez sto lat, ale na szczęście w ziemskim czasie trwało to tylko godzinę.


Wymyśliłam wehikuł czasu i sprawdziłam, co będzie po końcowych egzaminach. Gdy zobaczyłam, że mam same szóstki, postanowiłam się tak bardzo nie przejmować nauką.


Kiedy widziałam jak tańcują dwa Michały, to się do nich przyłączyłam.

 
Za mocno wycisnęłam pastę do zębów i całą następną godzinę wpychałam ją do tubki.


Rodzice z gubili klucz od mojej klatki.


Obawiam się, że nie mogę zdradzić przyczyny spóźnienia. Ma to związek ze sprawą wagi państwowej.


Nie spóźniłam się... To wszyscy inni przyszli za wcześnie. 


Śniło mi się, że jestem najlepsza w klasie, więc nie chciało mi się wstawać z łóżka.



Dobra to było na żarty. Teraz kilka przykładów na poważnie

30 + 1 usprawiedliwień na cały miesiąc:


1. Mama się źle czuła i musiałem/am iść po leki do apteki.

2. Budzik nie zadzwonił lub mnie nie obudził.

3. Pomyliły mi się dni tygodnia i myślałem/am, że dziś mamy na godzinę 9:00.

4. Musiałem/am odprowadzić siostrę lub brata do przedszkola.

5. Zapomniałem/am odrobić zadania na Pani lekcję, ale pisałem/am je rano i się trochę nad nim zasiedziałem/am. No i stąd chwilowe spóźnienie - skuteczne usprawiedliwienie, ale warunek taki, że trzeba mieć to zadanie domowe jako tako dobrze odrobione.

6. Autobus się spóźnił lub nie przyjechał.

7. Zamek mi się zepsuł w domu i nie mogłem/am zamknąć drzwi, a przecież mieszkania otwartego zostawić nie mogłem/am...

8. Źle się czułem/am, ale wziąłem/ęłam coś na przeziębienie i jednak postanowiłem/am przyjść.

9. Pomagałem/am sąsiadce wnieść zakupy z bagażnika auta na 6 piętro (miała ich sporo, więc parę obejść było).

10. Musiałem/am wyprowadzić psa.

11. Odprowadziłem/am brata/siostrę na przystanek, bo wyjeżdżał/a gdzieś.

12. Tato nie mógł znaleźć kluczyków do auta by mnie odwieść.

13. Zapomniałem/am butów zmiennych i musiałem się spod szkoły wracać znów do domu.

14. Był spory korek na ulicy i stąd chwilowe spóźnienie mnie / autobusu.

15. Bylem/am z kotem u weterynarza od rana, bo się bardzo rozchorował / złamał nogę, etc.

16. Szukałem/am zeszytu / książki / wypracowania / kluczy od mieszkania i stąd spóźnienie.

17. Musiałem/am kupić sobie coś na śniadanie do szkoły, a w sklepie była spora kolejka.

18. Czekaliśmy na ważnego gościa, elektryka, montera, itd i ktoś musiał być w domu. Mama musiała wyjść na zakupy i trochę późno wróciła, więc nie zdążyłem/am na początek lekcji.

19. Siostra się źle czuła i zablokowała łazienkę na 40 minut, stąd spóźnienie.

20. Po prostu zaspałem/am.

21. W drodze do szkoły zjechaliśmy z ojcem na chwilkę do sklepu i utknęliśmy w kolejce.

22. Paskudna pogoda i kałuże na chodniku (lub zaspy w zimie) utrudniły mi dojście do szkoły.

23. Zepsuła się brama od bloku i nikt przez 2 godziny nie mógł wejść i wyjść z budynku.

24. Mama jest w delegacji (lub chora) i musiałem/am przygotować sobie i rodzeństwu śniadanie do szkoły (ewentualnie odprowadzić ich też na do szkoły) i dlatego się spóźniłem/am.

25. Rozdarł mi się plecak (lub torba), a nie mam zapasowego i musiałem/am sobie go zszyć (czekać aż mi ktoś go zszyje).

26. Tacie skończyła się benzyna, nie mamy kanistra i musiałem/am z nim pchać auto na stację benzynową.

27. Zaczepiły mnie na przystanku (lub ulicy, parku, itd) dresy. więc musiałem/am im zwiać, a to trochę trwało i dlatego się spóźniłem/am.

28. Rano byłem/am u dentysty na kontrolnej wizycie, borowaniu, czy czymś tam innym

29. Mam bolesną kontuzję kostki, kolana (nogi też można powiedzieć) po wczorajszym meczu, zawodach, wypadku, więc miałem/am problemy z dojściem do szkoły.

30. Dziadek się źle poczuł i musiałem/am czekać z nim, aż przyjedzie pogotowie (w pogotowiu jeżdżą ratownicy medyczni, a nie lekarze, więc uwaga, by nie wpaść, jak się spyta kto przyjechał).

31. Pomagałem/am bratu/siostrze przy naprawie komputera (lub czegoś innego) i się trochę zasiedzieliśmy przy tym.



Do każdego usprawiedliwienia warto dołączyć tekst w stylu:

"Bardzo przepraszam za spóźnienie, postaram się zrobić wszystko, by ta sytuacja się nie powtórzyła..."

Zwiększa to Twoją szansę akceptacji usprawiedliwienia przez nauczyciela lub wykładowcę.
 
Super Dziewczyna 
Najlepsza We Wszystkim

Więc...  Dzisiaj znalazłam w swoim pokoju książkę, którą dostałam już dawnoooo temu. Jest bardzo fajna i pisana z humorem. Zawiera porady na różne tematy. A ponieważ ja nie mam o czym pisać to będę z niej czerpała inspiracje. Będę pisała tylko wybrane tematy. Te najciekawsze ; ) 


wtorek, 14 lutego 2012


Walentynki. 
Od dziś nienawidzę tego dnia. Okazało się że chłopak który mi się podobał i któremu wysłałam kartkę ma mnie w dupie. Wiedział że się w nim bujam już od 5 miesięcy. Ale wczoraj powiedział mojej koleżance że ma mnie w dupie. To się chłopak zdziwił jak kartkę dostał. A ja od wczoraj próbuję zapomnieć o nim po tym jak chamsko się zachował ; / Ale uwierzcie, nie da rady! A co tam nie będę przez debila płakać! A wam jak minęły Walentynki? Coś szczególnego? Czy mniej szczególnego jak kartka?




środa, 8 lutego 2012

Z DNIA 4.02.12
OPIS NOCOWANEK c(:
A więc, nocowanki uważam za udane. Co prawda na początku się trochę pokomplikowało. Zaczynam swoją historię. A więc o godzinie 16 miałam mieć autobus do miasta i jechać po koleżankę. Stoję na tym przystanku i marznę i kurde mijały minuty a autobusu nie było. -30 stopni a ja mało nie zamarzłam. Miałam ochotę się rozpłakać tak mi było zimno. Ale w końcu z 35 minutowym opóźnieniem nadjechał ten stary grat 12. Potem okazało się że bilet u kierowcy jest drooogi, więc nie kupiłam. Na szczęście i na nieszczęście wsiadła moja ciocia. Na szczęście dlatego że mi dała bilet, a na nieszczęście bo byłam skazana na jej towarzystwo xD Wysiadłam na wyznaczonym przystanku tak o 17 i koleżanka już na mnie czekała. Przeszłyśmy na drugą stronę na przystanek bo o 17 miał być autobus. Zawsze się spóźnia więc byłam pewna że 12 zaraz przyjedzie. Ale minęło 15 minut i nic. A następny autobus miał być dopiero o 17.58. A jeszcze w drodze powrotnej miałyśmy zgarnąć z przystanku jeszcze jedną koleżankę. No i nadjechał inny autobus który jedzie w stronę przystanku na którym czekam zawsze po szkole na autobus do domu. I żeby nie zamarznąć, bo nie czułyśmy nóg, wsiadłyśmy do tego autobusu i wysiadłyśmy na tym przystanku o którym mówiłam. I tam czekałyśmy na 12. Ja już nie czułam nóg i ręce mi zdrętwiały. Poszłyśmy do Biedronki i  chodziłyśmy tak bez sensu bo było cieplutko. Kupiłyśmy chipsy i poszłyśmy na przystanek. Jeszcze 20 minut. Stoimy, zamarzamy, ale wreszcie nadjeżdża. Zadzwoniłam do koleżanki żeby już wychodziła na przystanek. Z jej domu idzie się na niego 5 minut. Ale po 3 minutach, patrze, ominęłyśmy go. A myślałam że autobusem jedzie się na jej przystanek przynajmniej 6 minut. No i nie zdążyła.Wysiadłyśmy na pierwszym lepszym przystanku i następna 12 miała byś za 30 minut. Koleżanka miała wsiąść w ten autobus a my dosiadłybyśmy się po drodze do mnie. Ale żeby nie zamarznąć poszłyśmy na następny przystanek żeby tylko nie stać i nic nie robić. Koleżanka po drodze jeszcze mi powiedziała że jak już nogi tak strasznie zamarzają to mogą amputować. Jak już doszłyśmy do tego przystanku to ja nóg nie czułam i nie mogłam ruszać. Palcami nie mogłam dostać telefonu bo mi zdrętwiały. Po prostu się popłakałam. Płakałam i płakałam i nawet pocieszenia koleżanki nie pomagały. W końcu zdjęła swoje rękawiczki i nałożyła na moje i jeszcze ręce owinęła mi swoją bluzą. Powoli powracało czucie. Ale moja koleżanka została bez rękawiczek. Wreszcie przyjechał autobus z Tyśką <3 <koleżanka> Ale miała chyba jakieś kłopoty. Ze zdenerwowaną/smutną miną gadała przez telefon ze swoją mamą. Okazało się że jej mama chyba źle ją zrozumiała. Że Matylda wróci o ósmej wieczorem a nie o ósmej rano. No i zabrała ją z mojego przystanku;/ Przyszła jeszcze jedna koleżanka i ogrzewałyśmy się przy kominku. Potem po północy oglądałyśmy film Mój Przyjaciel Hachiko. Były łzy i smutki. Bo to film pełen wzruszenia. Po 2 poszłyśmy spać a rano mnie czesały i robiłyśmy fotki ;D było zaje... szkoda tylko że nie było Tysi ; *
Mój Przyjaciel Hachiko

Ojejku ale dawno mnie nie było. Ale wiecie, są ferie i cały czas poza domem. Ale dzisiaj opisze wam film pod tytułem Mój Przyjaciel Hachiko. Profesor Wilson (Richard Gere) znajduje na stacji kolejowej uroczego, puchatego szczeniaka rasy Akita. Zabiera go do domu, aby udzielić schronienia aż do chwili, kiedy zgłosi się po niego właściciel. Jednak nikt nie poszukuje psiaka, a rodzina profesora szybko przyzwyczaja się do obecności puchatej kulki. Pies dostaje na imię Hachiko, wyrasta na dużego i mądrego czworonoga, który staje się najwierniejszym i najbardziej oddanym przyjacielem profesora. Codziennie rano odprowadza go na stację, a po południu czeka na niego na peronie. Ten rytuał powtarza się przez lata, dzień w dzień, niezależnie od pory roku i pogody. Ale pewnego dnia profesor umiera w pracy… Od tego dnia Hachiko daje dowód tak wielkiej miłości i wierności wobec swego pana, że przychodzi na peron jeszcze przez następnych 10 lat i tam też zdycha. Polecam, będą łzy i wiele wiele emocji ;)

PS Ten film był kręcony na faktach.








piątek, 3 lutego 2012

Ufff wreszcie dostałam się na bloga. Od środy byłam u cioci i dopiero co wróciłam. A zaraz trzeba iść posprzątać pokój. Wiem... ja i sprzątanie - to się nie łączy. Ale kiedyś trzeba. A zwłaszcza jak się zaprosi 3 najlepsze psiapsióły na noc. Tak, urządzam babski wieczór i na pewno będzie super! Nie mogę się doczekać!

Czego nie może zabraknąć?
Oczywiście chipsów i innych przekąsek. Coca Coli itp. Ale na pewno nie może zabraknąć horrorów i komedii, historii o duchach i oczywiście dyskoteki. Jest jeszcze miliony innych pomysłów, np. pokazy mody, robienie fotek i metamorfoz. Także naprawdę, pomysłów jest tysiące ;D